Z pamiętnika Mikołaja
Był mroźny zimowy dzień. Jak co roku pognałem na swych magicznych saniach, przy pomocy moich wspaniałych reniferów, by zanieść trochę radości do najgrzeczniejszych dzieci w LO w Miechowie. Nie, nie, stop...To wcale nie było tak...Ten dzień nie był ani zimowy, ani mroźny. Pogoda nie sprzyjała podniebnym wyprawom, dlatego wraz z reniferami udaliśmy się tam wyjątkowo (ku zdziwieniu wszystkich)zwykłym samochodem osobowym - jak to nie przystoi? Świętemu? Lecz...Czego nie robi się dla grzecznych dzieci? Gdy dotarłem na miejsce, jeden z moich elfów doniósł, iż zginęły magiczne nożyce, którymi jak co roku, przecinając zaczarowaną wstęgę, otwierałem świąteczny czas. Zapytałem więc ,, Co teraz będzie ze świętami?".. Co z grzecznymi dziećmi, …